Jarosław Roman
Wołanie do genu


Wiersze, esej przyrodniczy




Motto:
Marzenie jest genetycznie doskonałe
Rzeczywistość jest tylko mutantem.






Kiedy Jarosław Roman pojawił się w ubiegłym roku na Turniejach Czytania Własnego Wiersza, w prowadzonym przez nas Teatrze Promocji Poezji, od razu nabraliśmy przekonania, że obcujemy ze zjawiskiem niezwykłym - człowiekiem szczerze rozkochanym w przyrodzie, który tropi jej tajemnice i odkrywa urzekające piękno najdrobniejszych nawet istnień. Dla Romana natura jest właściwym bohaterem świata, a człowiek stanowi dla niej jedynie tło; jest autorem nieudolnego komentarza, barbarzyńcą zakłócającym harmonijne współżycie gatunków. Dlatego gąsienica miernikowca, szarłat szerokolistny, snuwik który "...moczy we mgle/ misterną mierożę" bardziej godni są Nagrody Nobla, bo reprezentują autentyczny świat podlegający zdrowej ewolucji.

Ileż w tej poezji jest pokory wobec mądrości natury. "Gdyż w moim pokoju/ wypala się świeczka nadziei/ ukazując knot zgonu/ z księgi sosnowej kory/ czytam swoje dzieje/ spisane przez nadwornego kornika". Jarosław Roman, jak na prawdziwego poetę przystało, wypełniony jest misją ocalenia zagrożonego ludzką pychą i głupotą świata, w którym "...motyl usiłując wlecieć do lasu/ widzi tabliczkę z napisem:/ Własność prywatna - wstęp wzbroniony!"

Ta bardzo swoista, zarówno w języku jak i sposobie myślenia poezja stanowi całkowicie odrębną kartę w naszej literaturze. Z ogromną siłą i troską uświadamia, że wszystko co żyje godne jest miłości, domaga się jej swoim własnym językiem, swoją własną, ukształtowaną genetycznie formą istnienia.

Barbara i Szczęsny Wrońscy

Autor o sobie

Urodziłem się 22 V 1965 roku w Warszawie pod znakiem Bliźniąt. Niewykluczone, ze miało to jakiś wpływ na moje zainteresowania i charakter twórczości literackiej. Dawno temu urzekła mnie przyroda, którą postanowiłem dogłębnie poznać. Ale dopiero w ostatnich latach zrodziła się myśl, że należy podzielić się z kimś efektami mojej pracy. Można było tego dokonać wyłącznie przez literaturę. Zrozumiałem, że literatura musi włączyć się  w obronę zagrożonych gatunków z tą samą pasją, z jaką robią to dziś prawdziwi miłośnicy przyrody. Ma zresztą szansę zrobić to skuteczniej od nich, gdyż wciąż jeszcze bardziej urzeka ludzi piękno pisanego słowa od piękna trudno dostrzegalnych drobnych roślin i zwierząt.
Część napisanych przeze mnie wierszy to poetyckie sprawozdanie z obserwacji świata przyrody. Inne są próbą całościowego spojrzenia na ewolucję, z której wynika historia, genetyka oraz problemy współczesności. Ale dopiero w ścisłym związku z jurajskim krajobrazem okolic Krakowa przyroda ukazała mi zarówno swój majestat jak i słabe strony poszczególnych gatunków. Wszystko to znalazło swój wyraz w eseju przyrodniczym "We Wspólnym Puszczańskim Domu".
Moja twórczość byłaby zupełnie nieznana, gdyby nie Teatr Promocji Poezji prowadzony przez pana Szczęsnego Wrońskiego. W teatrze tym poeci mają szansę zaprezentować swoją twórczość i skonfrontować ją ze współczesnymi prądami literackimi. Również i ja miałem przyjemność recytowania na jego deskach swoich wierszy. Właśnie takie spotkania przekonują młodych ludzi, że ich twórczość ma sens, a wartości duchowe są koniecznym uzupełnieniem prozy życia.

Jarosław Roman