dla ojca Bogusława który odszedł


ojcze Bogusławie
do ciebie się modlę
jeśli zabijam słowem gestem pożądaniem
wyprostuj sznur
na którym chciałbym się powiesić
spraw bym nie zerwał się przedwcześnie
wszak jestem omylny i hardy
nie umiem prosić ani błagać
choć posługuję się melodią litanii
zabij mnie bym nie mógł się odrodzić
o sławo Twoja która jest
o sławo moja której nie ma
sznurze przewrotny
gardzieli zachłanności
kloako pożądania
wędrówko nie pocieszona
pochwo bez miecza
korniku bez litości
jestem zaledwie korą
odpadającą od pnia
ach dopuść mnie do miąższu
daj przystęp do korzeni
zaszczep mnie wodą życia
bym nie rozsypał się w proch
ja bezimienny rab
wyjący do gwiazd