dla biurka ze sklejki


biurko na którym tańczę
codziennie przeciw logice
z blatu sypią się iskry
z komputera wióry
niech no podskoczy mi który
kto nie uzna mnie za demiurga
komputer to lalka z trocin
ma serce z kryształu i żyje
szmaragdowym okiem mruga
rubinowym języczkiem zachęca
do magii harry pottera
żywi się suchą karmą
dyskietką nadziewaną umysłem
obce myśli natrętnie szeleszczą
pragną by ktoś je przygarnął
ja też jestem obcy do chwili
kiedy zaczynam tańczyć
na blacie mojego biurka
rozłączony komputer psyknął
sypie trocią - zgasł ekran świata
otworzyło się moje serce
prosty puls w którym jest wszystko
trochę śmiechu łez zadufania w sobie
bajecznych planów szaleństw i klęsk
bezcelowej gonitwy podskoków bez granic
na zielonych soczystych łąkach
sam nie wiem jak to się dzieje
blat biurka obrasta bluszczem
wokół szyi plotą się dzwonki
a słońce zamienia się w jabłko
toczy do stóp moich lekkich
niedźwiedź wyłania się z cienia
podaje mi łapę kosmatą
pająki zwieszają się z uszu
tańczę z nimi rock'a
pazury splatają się z łydką
pająki łaskoczą szyję
są tak delikatne i czułe
na łysinie zasiadła wilga
kołysze się w rytmie rock'a
na dziobku perli się rosa
kwiat mi wyrasta z czaszki
a myślałem że to pustynia
ktoś mówi że dusza zaklęta
ze skroni piasek się sypie
reszta słów staje się szelestem
z gardła tryskają źródła
wargi zmieniają się w ciernie
w oczach niknące cienie
uda miechy kowalskie
w brzuchu para się tłoczy
z roznieconego w podbrzuszu płomienia
wszystko się zmienia nie do poznania
pięty walą w blat z pasją
krzyczę - czy ktoś mnie słyszy
że nic nie zastąpi mi biurka
ani jabłka kwaśnej słodyczy
naprzeciw sypiących się trocin
wirtualnych umizgów
klikam - anuluj!
mówię bez nagłośnienia
z nadzieją że ktoś mnie usłyszy -

niech wilga wije gniazdo
w zagłębieniu czaszki
tańczącej na blacie stołu