O Teatrze Promocji Poezji
napisano między innymi:



Otwieram ciężką bramę budynku przy ul. Kanoniczej 1. Idę prosto, oglądając po drodze rysunki i zdjęcia, jakie znajdują się po obu stronach, na rozstawionych tam stelażach. Potem skręcam w prawo. Napotykam schody prowadzące w dół. Po mojej lewej ręce - drewniane drzwi z napisem Kawiarnia. Po prawej stronie kilka schodów i drewniane drzwi (bez napisu). Otwieram je. Znowu schody. Wchodzę przez nie i znajduję się w pewnym ciekawym miejscu. Na wprost mnie kilkanaście rzędów wspinających się krzeseł. Ponad nimi łukowate sklepienie i kamienno-ceglane ściany. Okazuje się, że stoję na niedużej scenie Teatru Zależnego. Na jej środek pada światło rozpraszające mrok. Właśnie minęła siedemnasta, ale czekamy jeszcze parę minut. Przychodzą bardzo różni ludzie, z rozmaitych powodów. Nie jest ważne, kim jesteś, jak się ubierasz, ile masz lat. Ważne, że jesteś i chcesz być tu i teraz. Nie musisz być poetą czy też osobą interesującą się teatrem. W każdej chwili możesz wyjść.

Monika Brandys, Po lekcjach nr 18





Wroński prowadzi warsztaty aktorskie i teatralne od dwóch lat. Swą tytaniczną pracę z młodzieżą  nazywa zwykłą pomocą w teatralizacji spotkań autorskich. Aktorzy tego teatru improwizują spektakle oparte o poezję członków grupy. (...) Wroński promuje młodych poetów, gdyż, jak sam twierdzi, zapotrzebowanie na poezję nie słabnie. Młodzi ludzie odczuwają wręcz głód piękna. Szef Teatru Promocji Poezji  uważa, że z rozbudzonej wrażliwości już się nie wyrasta. Mówi także, że jeśli nawet jego wychowankowie będą zmuszeni brać udział w "wyścigu szczurów", to nigdy nie zapomną o pracy w tym zespole.

Beata Salamon-Satałowa, Gazeta Krakowska, 5.10.1998





Teatr Promocji Poezji wymyślony przez krakowskiego poetę i animatora kultury Szczęsnego Wrońskiego (wydał ostatnio interesujący tom dzienników)  - działa od 1966 roku pod skrzydłami WOK-u. Organizuje m.in. cykliczne Turnieje Czytania Własnego Wiersza dla początkujących poetów. Odbywają się one w piwnicy teatralnej Galerii Sztuki przy ul. Kanoniczej 1. Jury złożone z profesjonalistów bierze pod uwagę zarówno poziom utworów, jak i recytacji. Turniej jest trochę zabawą, a trochę okazją do sprawdzenia się  i publicznego zaistnienia na scenie. Wywołuje spore zainteresowanie, o czym świadczy ilość uczestników. (...) Nagrody na turniejach przy ul. Kanoniczej są, niestety, li tylko książkowe. Szkoda, że organizatorom nie udało się dotąd znaleźć dobrodzieja, (czyli jak się to nieładnie mówi - sponsora), który nie poskąpiłby grosza na szczytny w końcu cel wspomagania talentów.

Józef Baran, Dziennik Polski, 20-21.11.1999





Zaczęło się dwa lata temu. Wtedy to Szczęsny Wroński, niezwykle ciekawa i pełna ciepła postać, postanowił założyć Teatr Promocji Poezji. Mieści się on przy ulicy Kanoniczej i działa w myśl zasady: 'poezja rodzi teatr, a teatr - poezję'. Scena Teatru znajduje się w piwnicach starej kamienicy, gdzie lekki półmrok nastraja do lirycznych przemyśleń. (...) Wystarczy przyjść o wyznaczonej porze, przynieść ze sobą teksty (oczywiście własnego autorstwa) i przedstawić je szanownemu jury. Często zasiadają w nim uznani poeci. W zeszłym miesiącu gościem Turnieju był Józef Baran, a w grudniu ma nim być Adam Ziemianin. Zostać wyróżnionym przez tak szacowne grono to niewątpliwie zaszczyt. Ale nie wygrana jest tu najważniejsza. Przede wszystkim liczy się samo uczestnictwo, podzielenie się swoją wrażliwością z innymi. Na Turniej przybywają ludzie w różnym wieku i różnych zawodów. Przeważają studenci, ale nikogo nie dziwi również widok osoby w podeszłym wieku. Atmosfera jest niesamowicie przyjazna, wszyscy są obficie nagradzani brawami, nawet jeśli to, co przedstawili nie jest arcydziełem. Jednym słowem, pozytywna energia unosi się w powietrzu. Nagrody nie są specjalnie cenne w sensie materialnym (z reguły stanowią je książki), ale najważniejszy jest ten magiczny moment, gdy poezja wypełnia piwnicę. Jeśli nie wierzysz, sprawdź to na własnej skórze.

Paulina Bogusz, Pismo Studentów WUJ, grudzień 1999





Od 1996 r. przy ul. Kanoniczej 1 działa (w ramach Małopolskiego Ośrodka Kultury w Krakowie) Teatr Promocji Poezji. Te swoiste poetyckie warsztaty są kontynuacją prowadzonego od początku lat 90, przez Szczęsnego Wrońskiego "A Studio". Poznawanie Samego Siebie. - Celem studia była praca z emocjami. Uczniowie szkół średnich, studenci i emeryci przychodzili ze swymi lękami, których gdzie indziej nie potrafili wyrazić i rozładować. Terapeutyczny sens naszych spotkań polegał na tym, że uczestnicy otwierali się, nawiązywali kontakty - mówi Szczęsny Wroński. Przed dwoma laty z Teatru Promocji wyłonił Turniej Czytania Własnego Wiersza. (...) To rodzaj wspólnego bycia, dialogu, szukanie tajemnicy. Tajemnicy swego losu. Tajemnicy bycia z innym człowiekiem, ale i z sobą samym. Uświadomienie sobie, że najważniejsze jest to, aby tworzyć, być kreatywnym. Czy powstanie z tego dzieło sztuki, czy nie - to jest w tym momencie nieważne - mówi Wroński.

Maria Ziemianin, Gazeta Krakowska, 21.06.2000





Z pewnością całe przedsięwzięcie mające na celu promowanie młodych poetów z całego kraju nie miałoby szans na realizację, gdyby nie upór i zaangażowanie jego pomysłodawców: Szczęsnego Wrońskiego, poety, prozaika, animatora zdarzeń kulturalnych oraz Ryszarda Rodzika, dziennikarza Radia Alfa. Pomysł był prosty. Wystarczyło zgromadzić chętnych, którzy wierzyli w swój talent i możliwości, a w dalszej kolejności wyłonić tych najbardziej uzdolnionych. Przez blisko trzy lata "młodzi gniewni" spotykali się na scenie Teatru Zależnego przy ul. Kanoniczej 1 w Krakowie. Zachęceni sloganem: Poeto bez kompleksów! Przynieś swój wiersz i daj czadu! - tłumnie uczestniczyli w Turniejach Czytania Własnego Wiersza. Fachowe jury zawsze oceniało nie tylko poetyckie zadatki, ale również umiejętności zaistnienia na scenie i prezentacji własnego utworu. Chętnych zawsze było wielu. Zdarzały się co prawda przypadki grafomaństwa, ale przecież zamysłem organizatorów było wyszukiwanie tych utalentowanych perełek. Szczęsny Wroński, spirytus movens całego przedsięwzięcia zorganizował XIII i ostatnią edycję turnieju. Ostatnią, gdyż w Małopolskim Ośrodku Kultury zabrakło nagle pieniędzy na imprezę bardzo potrzebną  młodym nadwrażliwcom. Dodajmy, że chodzi o śmiesznie małe środki, które zawsze pożytkowane były rozsądnie i pożytecznie.(...) Wszystkim poetyckim zmaganiom dopingowała zawsze Barbara Wrońska, nauczycielka w Zespole Szkół Elektrycznych w Krakowie. - Ja tu odpoczywam - twierdziła. - Tu odzyskuję wiarę w młodzież. To bzdura, że jest trudna i wyzuta z głębszych refleksji. Wystarczy przyjść i przyjrzeć się ich talentom.
       Szczęsny Wroński zapowiada, że nawet jeśli rzeczywiście w MOK zabraknie pieniędzy, to Teatr Promocji Poezji nie spuści kurtyny.

(mas), Gazeta Krakowska, 29.05.2001