Szczęsny Wroński
MOJE ŻYCIE Z PUSIĄ W TLE
(fragmenty dziennika eseistycznego)


27.06.03

     Jest w Rawce koło Skierniewic dworek, a w dworku biblioteka. Mieszka tam Wiesław Sokołowski, poeta z żoną Jagą Sokołowską - artystką sztuk pięknych i dwiema córkami: Sabinką, absolwentką historii sztuki i Ewunią, jeszcze uczennicą liceum. Nie byłoby w tym niczego niezwykłego, bo przecież poeci i plastycy mogą mieszkać razem i mieć z sobą dzieci, nie tylko w bibliotekach, ale i pod mostami, w publicznych parkach czy gdziekolwiek. Jednak wśród poetów, istot dosyć egocentrycznych i zapatrzonych w siebie, znalazł się taki jeden, który uwziął się, by ochronić pamięć wybitnych artystów ze Szlaku Królewskiego w Warszawie i innych nieznanych a zasługujących na uwagę, którzy zrządzeniem losu znaleźli się w orbicie jego działań.

     W roku 1976 Wiesław Sokołowski (Sokół) założył grupę artystyczną "ZA", która w roku 1981 przekształciła się w Stowarzyszenie Artystyczne "ZA". Przez cały ten czas do dnia dzisiejszego, Sokołowski gromadzi materiały, realizuje wystawy, akcje teatralne, festiwale Sztuki Najnowszej "ZA"; Publikuje też książki oraz pismo literackie "Trwanie" dokumentujące stan myślenia i czuwania bliskich mu artystów.

     Byłem uczestnikiem wielu z tych działań, które odbywały się na przestrzeni ostatnich pięciu lat. Wiele godzin spędziliśmy na rozmowach. Sporo wydarzyło się między nami na planie, nazwijmy umownie, duchowym. Moje sesje poetyckie w Teatrze Promocji Poezji ("Rozmawiajmy wierszami") realizowane od 2002 roku zainspirowane zostały jego wierszem bez tytułu:

     rozmawiajmy
     rozmawiajmy
     nie ważne jak
     rozmawiajmy
     rozmawiajmy
     rozmawiajmy
     o tym, co się nam
     w głowach nie mieści
     rozmawiajmy
     rozmawiajmy
     rozmawiajmy
     sami ze sobą, na przekór
     wbrew
     na miłość boską
     rozmawiajmy
     w tym kraju każdy
     wart jest rozmowy
     wart jest słowa
               więc
     rozmawiajmy
     rozmawiajmy
     rozmawiajmy


     Tak, rozmawiajmy, Sokole, długo i uważnie, z oddaniem i pokorą starajmy się zrobić wszystko, by ocalić wizerunek poety (artysty) jako bezkompromisowego i pozakoniunkturalnie działającego misjonarza słowa, dźwięku, kształtu, przestrzeni.

     Spotkania z Tobą pozwoliły mi odzyskać wiarę w sztukę, w poezję rozumianą jako nieustannie toczącą się rozmowę artystów poszukujących prawdy, bez względu na wszelkie okoliczności i dezaprobatę różnego rodzaju miglanców od sztuki, uzurpatorów i pieczeniarzy. Utrwaliły też we mnie potrzebę zdecydowanego sprzeciwu wobec traktowania kultury i sztuki przez władze niemal jako persony non grata. Nie przekonuje mnie argumentacja polityków, decydujących o hierarchiach wartości, że w kraju bieda i potrzeby wyższe, w myśl tabeli potrzeb Maslow`a, muszą zejść na plan dalszy. Postanowiłem wyrazić swój bunt i napisałem tekst, "Nikt i Sztuka", a ty zadedykowałeś mi wiersz pt. "Nikt" z najnowszego tomu: "Boże chroń poetów"

     NIKT I SZTUKA

     Sztuka jest skutecznym remedium na chorobę nieistnienia, bo sięga do wartości, które chwilowo można przezwyciężyć, ale nie sposób je zniszczyć. Sztuka poprzez świadomość ciągłości naszego istnienia, sobie tylko znanymi metodami, przebija się przez skorupę schematów do źródła naszej radości, miłości i wolności. Dzięki sztuce stajemy się kimś, kto przyjaźnie spogląda na drugie istnienie i wzbogacając je tym co ma w sobie najlepszego otwiera się na światełko, które stamtąd płynie. Dzięki sztuce rodzi się w nas gotowość do twórczego dialogu ze światem, co jest bez porównania cenniejsze, niż samolubne zachłystywanie się pięknem samochodu czy rakiety kosmicznej.

     Sztuka jest rodzajem ponadreligijnej modlitwy, która wyzwala podmiotowość naszej istoty i czyni nas obywatelami w istocie nieśmiertelnego królestwa. Potrzeba sztuki jest niewątpliwie bardziej pierwotna niż potrzeba posiadania rezydencji z basenem, polem golfowym i lądowiskiem dla awionetki.

     W czasach fascynacji dobrami materialnymi i wzmożonego budowania materialnych podstaw bytu, nastąpiło niebezpieczne zachwianie hierarchii wartości. Sztukę traktuje się jako drugorzędny dodatek, przysłowiową personę non grata. W rankingu naszych udanych zakupów wygrywają modne ubrania, zestawy satelitarne, audiowizualne, szybkie samochody etc. Książkę, teatr, plastykę, muzykę - to co skłania do refleksji - odkładamy na później. Wszak w nieustannym pościgu i rywalizacji o palmę pierwszeństwa każde zatrzymanie jest stratą czasu, zaburzeniem jednostajnego rytmu, jakim jest pęd do sukcesu

     Zbyteczne okazuje się pytanie kim jest ten, który zwycięża. Gdy zdyszani osiągamy już metę, okazuje się, że zwycięzcą jest Nikt. Nikt nie potrafi się cieszyć, ani dzielić owocami swojej pracy, bo jego po prostu nie ma. Nikt żyje w wykreowanej przez siebie pustce wypełnionej pieczołowicie atrakcyjnymi przedmiotami. Codziennie umiera też z lęku, że ten misternie ułożony świat w każdej chwili może runąć. Nikt gorączkowo śledzi doniesienia mediów o wojnach, kataklizmach, przestępczości i innych zagrożeniach, które w ułamku sekundy mogą odebrać mu jego życie, którego w istocie Człowiek-Nikt nie posiada.


     Wiesław Sokołowski

          5
               - Szczęsnemu Wrońskiemu

     nikt
     buduje
     wizjonerskie
     cele

     gdzie sposobem
     na życie staje się
     liczba

     a w świecie liczb
     o honorze niewiele
     wiadomo

     w świecie liczb
     jest tylko władza
     która robi dobrze
     wszystkim -
     to znaczy nikomu
     która dba o wszystko
     to znaczy o nic

     która kocha wszystkich
     to znaczy siebie