Szczęsny Wroński
MOJE ŻYCIE Z PUSIĄ W TLE
(fragmenty dziennika eseistycznego)



17.05.04

Piszę te daty nie wiadomo po co, przecież nie jest to dokumentacja wydarzeń mijającego dnia, lecz zapisem co we mnie w tym dniu się poruszyło i zażądało wypuszczenia na światło dzienne. Nikt nie wie jaka data okaże się kiedyś ważna. Podejrzewamy tylko, że pod płaszczem codziennych faktów i zabiegów kryje się coś, co ujawni się pewnego dnia i być może zmieni bieg tego, co nazywamy życiem.

» więcej


01.06.04

Tak naprawdę, wszystko zostało już napisane. Świat wyobraźni i intelektu wyprztykał się do cna. Pisano z różnych pobudek: by siebie wywyższyć, poniżyć - dla zaspokojenia potrzeby zaistnienia, wyrażenia myśli i uczuć, wykrzyczenia zachwytu czy buntu, poszukiwania własnej tożsamości i prawdy, która jest podobno jedna.

» więcej


31.03.04

Po latach spełniło się moje ukryte głęboko marzenie. Jako były hippies, tego rodzaju marzeń wstydziłem się do niedawna. Przecież cały bunt kontrkultury przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych wymierzony był przeciw mieszczańskiej stabilizacji życia - próbie nadania mu wymiaru sukcesu na poziomie zawodowym i materialnym.

» więcej


22.10.04

Zawsze działy się ze mną rzeczy dziwne związane z poczuciem własności. Jak sięgam pamięcią, jeśli posiadałem coś cennego, pojawiała się we silna potrzeba pozbycia się tego raz na zawsze. Na przykład, idąc przez most na rzece walczyłem z pokusą wyrzucenia, dokumentów, pieniędzy, kluczy od mieszkania, biletu do kina, książki.

» więcej


18.02.05

Cokolwiek by się nie stało, zawsze można powiedzieć: to nie ja, to czarnoksiężnik jest winien, on zakpił sobie ze mnie a raczej wykorzystał mnie do swoich niecnych celów. A ja zaufałem mu, bo mówił mądrze i logicznie. Szły za nim tłumy krzycząc, że jest nowym bogiem.

» więcej


24.08.04

Czasem mam wrażenie, że jestem tutaj zupełnie przypadkowo. Ciało, w którym się znalazłem przeszkadza mi. Nierzadko zdarza się, że walnę o coś głową, na przykład wchodząc do piwniczki przy ogrodzie w Kielcach, albo zahaczę ramieniem o gałęzie drzew. Nawet parę razy skaleczyłem się w ten sposób czy też nabiłem sobie guza.

» więcej


25.08.04

Pojęcie "ojczyzna" zawsze kojarzyło mi się z walką. Tam gdzie była jakaś wojna, to była też czyjaś ojczyzna. Czym jest ta ojczyzna, którą w szkole zadano nam do kochania. Czy to te piękne góry, pola, lasy, miasta, zwierzęta, rośliny, ludzie. Czy naprawdę piękne? Przecież wielu Polaków wyjeżdżało stąd i "tam" czuło się lepiej.

» więcej


02.06.03

Lubię pogrzeby. Być może dlatego, że jest to okazja do płaczu. Kiedy człowiek staje się dorosłym a tym bardziej dorosłym mężczyzną, to płakać mu nie wypada. A na pogrzebie to rzecz normalna. Dlatego jak narośnie we mnie trochę tego bólu, który bierze się w człowieku nie wiadomo skąd i drąży, rozsadza jak krzepnący lód, wtedy przeglądam w gazetach nekrologi i wybieram się na jakiś pogrzeb.

» więcej


11.06.03

Od dwóch lat, na scenie Teatru Promocji Poezji, prowadzę cyklicznie sesje czytania wierszy pod nazwą "Rozmawiajmy wierszami". Ideą spotkań jest nic innego jak rozmowa wierszami. Jeżeli poeci mają sobie coś do powiedzenia, wzajemnie. Moi młodzi przyjaciele, Rafał Kucharski i Łukasz Mańczyk, postanowili robić coś podobnego w krakowskich pubach.

» więcej


26.05.03

Dzieci zawsze działały na mnie źle i byłem w stanie zrozumieć matki pozostawiające je w śmietnikach, ojców maltretujących rodziny, tych wszystkich alkoholików i narkomanów, którzy w tak wydatny sposób przyczyniali się do zjawiska patologii społecznej. Postawa ojca ciskającego dzieckiem o ścianę zawsze napawała mnie optymizmem.

» więcej


27.03.05

Czy słyszałeś o projekcie fabryki przetwarzającej ludzkie zwłoki? Taka miałaby  powstać w Sieniawie z inicjatywy syna byłego esesmana - artysty. Wyobraź sobie dzieło sztuki skomponowane z ludzkich szczątków, jakiś powykręcany kościotrup przy stoliku z coca-colą - możesz się do niego przysiąść i wypić z nim drinka.

» więcej


24.05.03

Jeśli ciągnie mnie do nowatorstwa, do eksperymentu, to powinienem to robić a nie oglądać, się na to czy jestem przez kogoś zrozumiały czy nie. Ta myśl mnie nagle oświeciła. Jeśli spojrzę na moje literackie aspiracje, to zawsze bardziej ciągnęło mnie do awangardy niż do klasyki. A zresztą, jakie to ma za znaczenie?

» więcej


22.06.03

To spotkanie chyba kiedyś się odbyło. Takie zrodziło się we mnie przekonanie, kiedy Łukasz Mańczyk i Eryk Ostrowski powiedzieli mi o Mariannie Bocian. O jej życiu, o tym, że umarła 5 kwietnia, że żyła na pół we Wrocławiu, na pół w swoim Radzyminie Podlaskim, gdzie uprawiała ziemię i pisała - wiersze, eseje, krytykę literacką.

» więcej


27.06.03

Jest w Rawce koło Skierniewic dworek, a w dworku biblioteka. Mieszka tam Wiesław Sokołowski, poeta z żoną Jagą Sokołowską - artystką sztuk pięknych i dwiema córkami: Sabinką, absolwentką historii sztuki i Ewunią, jeszcze uczennicą liceum. Nie byłoby w tym niczego niezwykłego, bo przecież poeci i plastycy mogą mieszkać razem i mieć z sobą dzieci, nie tylko w bibliotekach, ale i pod mostami, w publicznych parkach czy gdziekolwiek.

» więcej


08.06.04

Dwa tematy mi się zbiegły i nie wiem o czym pisać. Z jednej strony Kinga Olewicz, poetka którą znam od lat, razem debiutowaliśmy, potem współpracowaliśmy i tego "śmy" znaleźć by można więcej, by zbudować portret dziwnej istoty żyjącej zawsze gdzieś na granicy rzeczywistości. Trochę tu, trochę tam. Poezja Kingi jest nie pisaniem, lecz mówieniem.

» więcej


17.01.04

Od wielu dni miotam się, żeby coś pisać. Ale po jaką cholerę jest mi to potrzebne? Czy nie mógłbym siedzieć na czterech literach i cieszyć się z tego, co mam a nie paprać się w wielościach i sensach, czasem też w nonsensach. Komu dzisiaj potrzebne jest takie tropienie?

» więcej


11.01.04

Śniło mi się, że szedłem ulicą, której nie mogłem rozpoznać i znienacka ktoś trzasnął mnie pałką w łeb. Ocknąłem się wyraźnie zadowolony. W pierwszej chwili nie bardzo wiedziałem gdzie jestem, ale nie odczuwałem żadnego bólu głowy, co przekonało mnie, że jednak jestem tutaj.

» więcej


POP-POEZJA

Sprzedajność (sprzedawalność) i użyteczność wyznaczają kryteria dzisiejszej sztuki. Kiedyś elitarna dama, pożądany gość na salonach, dzisiaj trafia na place miast, do knajp i sklepów - wszędzie tam , gdzie ludzie nastawieni są na wielkie żarcie. Współczesny neofita hipermarketycznego labiryntu spoziera mimochodem na dzieła Słowackiego leżące jak sardynki na półce, w pobliżu bielizny damskiej, koszul, abażurów, lampek nocnych.

» więcej


13.12.05

Sceny, które bez komentarza przytoczę odbywają się w naszym świecie na porządku dziennym i to nikogo już nie dziwi.
Scena 1.
Wybitnie uzdolniony student Łysek jedzie w biały dzień na rowerze relaksując się po intelektualnej pracy. Z nudów napadają go dresiarze i tłuką kijami basebolowymi na śmierć.

» więcej


04.09.04

Przecież... chciałem coś powiedzieć, jednak jak nożem uciął, nic mi się ni nasuwa. Nieprawda - coś gdera we mnie - żadnej wypowiedzi nie zaczyna się od "przecież", to stosuje się, ty językowy abnegacie, raczej koło środka, zgoła pod koniec...

» więcej


18.01.05

Zawołanie - cip, cip cipeczki kojarzy nam się jednak nie tylko z obrazkiem wiejskiej baby sypiącej kurom ziarno, ale z tym zwierzątkiem tajemniczym i owłosionym, które czai się w cieniu kobiecych ud. Ostatnio, o ile wiem w mediów, bo w te tajemnicze regiony, z wyjątkiem oferty mojej żony nie zaglądam - panuje moda na depilację.

» więcej


14.12.04

Często, gdy odwołujemy się do tradycji literackiej, zaczynamy, że "ktoś kiedyś powiedział" i za tym idzie nasz wywód. Oczywiście w domyśle czytelnika, czy słuchacza, ten ktoś, to ważna, wiarygodna persona. Tak łatwo każdą bzdurę wesprzeć wspornikiem, który usypia czujność. A gdyby zbadać te rzekome cytaty, może okazałoby się, że są one wyssane z palca i służą tylko udowodnieniu własnej racji.

» więcej


16.10.04

Powiada się, że choroba ciała jest subtelnym procesem leczenia duszy. Wychodząc z tego założenia należałoby traktować każdą przypadłość ciała jako wyraz dobrodziejstwa losu. Przecież dusza, duch i powrót do wieczności to sprawa priorytetowa. Oczywiście najbardziej należałoby docenić choroby śmiertelne.

» więcej


31.08.04

Wymyśliłem sobie pisanie o ogródku w Kielcach, który stworzyła moja Basia posiłkując się od czasu do czasu moimi rękami. Jednak, gdy siadłem do mojego Bociana (tak nazwałem komputer w Krakowie), to poczułem się jak tabula rasa. Pozwól niech to dojdzie - podpowiedziała mi znajoma istota, która we mnie pisze.

» więcej


07.02.04

Pusia patrzy na mnie z trudem, jakby nie patrzyła. Chyba pogodziła się już z bólem albo to wszystko już jest gdzieś poza nią. Czuję żal jak zawsze, gdy coś się kończy. Tak trudno pogodzić się z końcem, gdy wierzy się w nieskończoność. Czyż istniałaby jakaś skończoność pozbawiona jej zaprzeczenia?

» więcej


08.09.04

Jest sierpień, zbliża się wieczór. Nie pamiętam, który to rok - może ten, co dopiero będzie. Za domem mieści się mój raj, który stworzyła dla mnie Basieńka. Dla mnie i dla siebie. Jeszcze dla ptaków, co przylatują do pomalowanej na brązowo beczki z zielonymi obręczami, podarowanej nam przez poetę, Adasia Ochwanowskiego i piją wodę - słyszę ich milknący śpiew.

» więcej


28.02.04

Siedzę jak zwykle przed komputerem. Czaję się. Może coś uda mi się zapisać. Czasem to czekanie jest najbardziej intrygujące. W moim przypadku nie ma w tym niczego z przysłowiowego czekania na Godota. Nie odczuwam żadnej beznadziejności, raczej atmosferę zbliżającego się święta.

» więcej