Stanisław Czycz

SZCZUR

Zaraz po wojnie
gdy tylko skończyły się ciągłe przeloty samolotów
podczas których mały chłopiec kuliłem się drżałem z trwogi
zacząłem z poniemieckich magazynów amunicji znosić do domu granaty
miny pięści pancerne małe lotnicze bomby pociski moździerzowe
naboje lonty ekrazyt zapalniki sp lonki artyleryjski proch
tańczyłem z radości wokół żółtego syczącego i wyjącego ogniska
z małych w kształcie pierogów woreczków z prochem
woreczków skaczących wirujących pękających ogniem

ścinałem granatami drzewa
rozrywałem małe skalne groty w lesie
raz rzuciłem bombę w głąb starego szybu

chciałem podminować jakiś mostek
albo rzucić komuś wieczorem do mieszkania granat przez okno

w rzece Rudawie głuszyłem ryby
Ale raz wybuch wyrzucił na brzeg szczura
z urwanymi tylnymi nogami i rozprutym brzuchem

podszedłem do niego i leżący na boku zdychajacy szczur
chciał jeszcze uciekać
nie mogł
podniósł głowę i patrzył na mnie
drżał

kto widział gasnące zaciśnięte męką oczy szczura
i nagle rozszerzone przerażeniem oczy konania
kto widział oczy konania przerażone

potem ściągnąłem ze szczura futro
bo to był rudy szczur piżmowy
i sprzedałem je za 50 zł
i teraz mogę jeszcze sprzedać ten wiersz o nim

- - - - - - -

przejmujący liryk
powiedziała po przeczytaniu tego
pani we futerku z piżmowych szczurów