Robert Marcinkowski

NAJDALSZY, PRZENIEBIESZCZONY HORYZONT

Z pustyni wynosimy
nieznany innym obraz Boga.

Dopiero w interakcjach
leży dalszy sens samotności.

Najdalszy, przeniebieszczony horyzont
niewzruszenie dorównuje mi:
cierpliwie wspina się po przeciwstoku,
zalewa pasma coraz wyższych wzgórz,
łagodzi kontur lasu, chropawe wierzchołki drzew -
wreszcie przykrywa wszystko.
Jest tam odległość,
która odciąga mnie od życia
                                                      zbyt wiele dźwigasz zwątpienia!
- lecz wreszcie zyskuję dystans
i wzrok odpływa w zieloną rozlewność dolin.